Po niecałych dwóch dniach podróży dotarłem przedwczoraj do argentyńskiego miasteczka Ushuaia. Niby jest to najbardziej na południe wysunięte miasto, ale trzeba dodać – do którego dojedzie się samochodem. Dalej na południu, za kanałem Beagle leżą bowiem inne miasteczka, ale już bez infrastruktury rogowej. O samym mieście napiszę później w relacji. Tym wpisem chcę się natomiast pożegnać z Wami na kolejne trzy tygodnie. Nie będę miał bowiem dostępu do Internetu (na szczęście). Oczywiście intensywnie będę pracował nad tym, aby po powrocie było co oglądać i czytać, ale musicie uzbroić się w cierpliwość.
Za 2 godziny zaokrętuję się na nasz jacht i razem z zespołem popłyniemy przez cieśninę Drake’a ku Antarktydzie. Czekają nas trzy intensywne dni na oceanie. Będzie wiało i to już dzisiaj, ale w sobotę spodziewamy się flauty. Jak wyjdzie, zobaczymy. W każdym razie sprzęt jest już przyszykowany. A pierwsze koty za płoty – poniżej zdjęcie gór otaczających Ushuaia zrobione wczoraj. Śnieg jest na wyciągnięcie ręki.
Pozdrawiam i do usłyszenia.
Zdziwisz się, ale u nas od dzisiaj też jest dużo śniegu na wyciągnięcie ręki ?
Powodzenia życzę na wodzie i na lądzie, to chyba jakaś najstraszniejsza na świecie ta cieśnina Drake’a ?
Cieszę się, że wprowadziłeś ten dość stary pomysł w życie i spełniasz marzenie.
U nas bardzo zimno, ale pozdrawiam ciepło. 😉
Dzięki Karolu! Też się cieszę, że się udało!
Trzymam kciuki!!
Dzięki! Udało się 🙂