Antarktyda – ku cieśninie Drake’a

21 stycznia

Wstałem pełen obaw co przyniosą kolejne dni. Dzisiaj ruszamy w drogę powrotną przez cieśninę Drake’a. Gdzieś przed nami jest sztorm i silny wiatr. Nie możemy dłużej czekać na spokojniejsze wody, bo sztorm ma jeszcze przybrać na sile. Henk mówi, że pójdziemy bokiem sztormu i to powinno pozwolić nam w miarę bezpiecznie przedrzeć się przez cieśninę. Zobaczymy.

Śniadania oczywiście nie tykam. Nie ma takich śmiałków poza Henkiem i Laurentem. Mi post służy i mam nadzieję, że nie będzie powtórki z drogi na Antarktydę.

Ostatnie przygotowania do odbicia. Wszystko musimy przymocować i sprawdzić. Później może być trudniej, gdy jacht będzie kiwał się od prawej do lewej. Robię porządek w swoich rzeczach. Jeszcze ostatnie zdjęcia linii widocznych na okolicznych górach lodowych i ruszamy. Powoli wychodzimy z zatoki kierując się na otwarty ocean. Niebo nad nami szare, ciemne, wieje. Ostatnie duże góry lodowe i nagle wśród nich wypływa wieloryb. To na pożegnanie. Macha do nas ogonem i znika w ciemnej toni.

Stawiamy żagle. Żegnam się z Antarktydą. To była wspaniała wyprawa i móc zobaczyć te cuda natury było warte każdego wysiłku włożonego w tą przygodę. Siedzimy jeszcze przez chwilę na pokładzie. Ale kiwanie bardzo szybko daje nam się we znaki i każdy z nas po kolei opuszcza pokład. Niesamowite jak organizm reaguje na takie warunki. Przebieram się w ciepłą piżamę i zaszywam w śpiwór. Na trzy dni.

 

2 thoughts on “Antarktyda – ku cieśninie Drake’a

    • 19 sierpnia 2018 at 20:53
      Permalink

      A ja dziękuję za wytrwałość w czytaniu :-).

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *