Trudno mi uwierzyć, że minęły już trzy tygodnie odkąd opuściłem Biały Kontynent, aby przez straszną cieśninę Drake’a wrócić do naszego świata. Czas na małe podsumowanie. Wiem, że wszyscy czekacie na zdjęcia, ale po pierwsze muszę do nich dojrzeć, po drugie materiału mam tak dużo (o tym poniżej), że nie wiem za co się zabrać, a po trzecie (i najważniejsze) – mam obowiązki i przyjemności rodzinne, którym muszę sprostać w pierwszej kolejności. Do tego dochodzi praca. Tak więc proszę o cierpliwość. Ale, ta zostanie nagrodzona!
Ma być o fotograficznym podsumowanie wyprawy. A ta przedstawia się tak:
- przywiozłem z Antarktydy 296 GB materiału (tak, tak – to nie pomyłka); na to składają się zdjęcia, filmy i panoramy;
- do tego trzeba dodać … 57.000 (słownie: pięćdziesiąt siedem tysięcy) zdjęć na kamerze GoPro; to przeważnie zdjęcia do timelapsów, które namiętnie kręciłem gdzie tylko mogłem; plus kilkaset filmików;
- tylko kilka razy użyłem statywu; przede wszystkim dlatego, że większość zdjęć robiłem na jachcie z ręki albo z zodiaca; siłą rzeczy statyw był tutaj nieprzydatny;
- Canon 5D Mark IV okazał się wspaniałym aparatem; bije na głowę swojego poprzednika chyba we wszystkim; tak polubiłem IV-kę, że chyba podświadomie …. ale o tym będzie za jakiś czas w relacji; powiem tylko tyle, że będzie dramatycznie i choć dzisiaj jest mi do śmiechu, to wtedy bynajmniej nie było;
- okazało się, że z ręki można zrobić naprawdę wiele zdjęć krajobrazowych, i to nieporuszonych; zadziałała wspaniała stabilizacja w najnowszych obiektywach Canona i wysokie użyteczne ISO w IV-ce;
- w życiu nie zrobiłem tak wiele zdjęć zwierzętom, szczególnie ptakom; i znów sprzęt niesamowicie pomagał;
- warto czytać instrukcje swojego sprzętu i brać je zawsze ze sobą; mi lektura instrukcji przyjemnie umiliła czas w samolocie, ale przez to wiedziałem jak najlepiej wykorzystać swój sprzęt;
- podwodna fotografia jest niezwykle trudna, szczególnie gdy człowiek zamarza w wodzie i to pomimo suchego kombinezonu; dlatego na następną wyprawę przyjadę przygotowany o 100% lepiej w tym zakresie;
- ci co byli ze mną na wyprawach (a kilku takich żyje :-), wiedzą, jak ważna jest motywacja i przesuwanie granic fotografii do maksimum; stosowałem tą zasadę z powodzeniem na Antarktydzie, przez co prawie 80% czasu spędzałem na zewnątrz z aparatem (aparatami) w rękach;
- dwa aparaty przy trzech obiektywach sprawdza się super; ale trzy aparaty na trzy obiektywy będzie się sprawdzać jeszcze lepiej :-); muszę napisać list do św. Mikołaja!
- Antarktyda wciąga; z tego uzależnienia nie można się wyleczyć;
- gdy wymiotujesz całymi godzinami, a wyjście na pokład wymaga założenia uprzęży i przypinania się karabinkami do wszystkiego co jest mocno przymocowane do jachtu, ostatnia rzecz, o której myślisz, to aparat i poprawny kadr; ale co robić, gdy wyjść trzeba?!
- pogoda była mocno zróżnicowana – od deszczu po błękitne niebo, od ostre po miękkie światło; od soczystego błękitu po niezmąconą biel;
- wrócę!
A na zdjęciu kilku gości zdenerwowanych ciągłym trzaskiem migawki :-).