Właśnie wróciłem z epickiej wyprawy na południowe rubieże Antarktydy. Cały, zdrowy, z bagażem nowych doświadczeń, przygód i odczuć, z nowymi przyjaciółmi.
Jak było?
Wspaniale. Nawet trudne dni w cieśninie Drake’a i ogarniającym mnie tam strach wydają się teraz całkiem miłym wspomnieniem.
Wkrótce więcej informacji na stronie. Co w zapowiedziach?
- cały wachlarz zwierząt, które normalnie możemy spotkać jedynie w zoo
- spotkanie z największym drapieżnikiem tych wód czyli morskim lampartem
- o tym jak się pływa z maską i fajką wśród gór lodowych i czy warto pod wodę zakładać skarpety
- i jak można utopić 8000 USD w 3 sekundy
- o naszym dzielnym jachcie Sarah, która niczym latający holender czasami próbowała pływać w powietrzu
- o fotografowaniu pingwinów przy mongolskiej muzyce
- o popularności Ani Dąbrowskiej – naszej wokalistce – na Antarktydzie
- o lunchu pośród czterdziestu wielorybów
- i o tym jak smakuje oddech takiego ssaka
- dlaczego warto nie jeść przez 4 dni
- czy da się skoczyć do wody, która ma prawie zero stopni Celsjusza w kąpielówkach Speedo? A może w kurtce puchowej?
- o pięknie krajobrazów
- jak smakuje wódka pędzona na Antarktydzie
- 0 latających mordercach
- o tęsknocie do domu
- i o wspaniałych ludziach, z którymi dzieliłem pasję fotografowania i odkrywania Antarktydy
Stay tuned. I oczywiście będzie bardzo dużo zdjęć.
Zostaje jeszcze w Ushuaia przez kilka dni, a potem wytęskniony już powrót do domu, Ani i chłopaków.
A poniżej – jedno z ostatnich zdjęć, które zrobiłem na Antarktydzie. Godzina po zachodzie słońca, Melchior Islands, Antarktyda.
Ależ spokój na zdjęciu! Dobrze żeś cały i zdrów. Ciekawość mnie zżera co poszło na dno. Cieszę się również, że będzie „mój” lampart ?
Spokój, to prawda. To co się później działo przez trzy dni trudno opisać w kategorii strachu i braku wiary, że się uda.
A co do lamparta, to zamówiłeś przecież. Co więcej, lampart będzie w otoczeniu swoich ulubionych przysmaków :-).
Świetnie, czekam z niecierpoliwością na zdjęcia