Antarktyda – ostatnie dni

26-28 stycznia

Ruszamy do Ushuaia mocno przed wschodem słońca. Mamy do pokonania dużą część kanału Beagle – w zasadzie prawie cały dzień na silniku. Wschód słońca jest naprawdę spektakularny. Kolory na niebie od niebieskiego po pomarańczowy. Wszędzie wokół nas góry.

Większa część dnia spędzam na pokładzie rozkoszując się dobra pogoda i ostatnimi godzinami na jachcie. Mijamy foki wylegujące się na skałach. to ta sama skała od której zaczynała się nasza antarktyczna przygoda.

Jesteśmy coraz bliżej miasta. Pakowanie jest szybkie – w końcu za dużo rzeczy to nie miałem.

Wreszcie docieramy do Ushuaia. Tak niedawno stąd ruszyliśmy. Pożegnania są trudne – bardzo się zżyliśmy ze sobą. Każdy z nas rusza do swojego hotelu. Spotykamy się jeszcze wieczorem na pożegnalnej kolacji, a później godzinami siedzimy w lokalnym pubie.

Do wylotu mam jeszcze dwa dni. Jeden z nich spędzam na zakupach i doprowadzeniu się do stanu używalności. Część ekipy wyleciała do domów z samego rana. Idziemy z Marnie i Anne do lodowca wznoszącego się nad miasteczkiem. Droga jest przyjemna, pogoda również, choć pod koniec zaczęło padać. Miła wycieczka. Potem jeszcze wspólna kolacja. Dziewczyny następnego dnia wracają do Niemiec.

Kolejny dzień to wycieczka z Magne jeepem nad pobliskie jeziora. Spędziliśmy miło czas. Zjedliśmy dobry posiłek. Było super.

Ale już strasznie tęsknie za Rodziną. Ostatniego dnia z samego rana jadę na lotnisko. Żegna mnie cudowne światło na górach otaczających Ushuaia. Wiem, że tutaj wrócę.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *